Czy potrafisz wytrzymać cały dzień bez wypowiedzenia choćby jednego słowa? Zakładam, że odpowiedź brzmi nie. A co byś zrobił, gdybyś nagle straciłbyś głos? I nie tylko; całą odporność przeciw chorobom? Chodziłbyś skwaszony codziennie, ubrany w grube swetry i spodnie, ohydne szaliki i buty zimowe. Nie brzmi za przyjemnie, nie?
Więc należy współczuć Julie, głównej bohaterce tego opowiadania. Biedaczyna, ciężko zachorowała. A najgorsze jest to, iż miała wielki talent muzyczny, w szczególności wokalny. Zadziorna dziewczyna z chorobliwie niskim głosem, nagle zamilkła. Skórzane ubrania musiały ustąpić grzecznym, ułożonym strojom. Ale czego to się nie robi dla życia?
Ale jest jeszcze nadzieja... Tylko czy ona jest prawdziwa? Czy raczej nieuchwytna? No cóż, nie wiadomo. Ale ona rzuca wszystko, a raczej jest do tego zmuszona i wyjeżdża na drugi koniec kraju, gdzie jest dobra klinika, która może jej pomóc. Ale jest jeden problem, a nawet dwa. Po pierwsze, wiele osób czeka w kolejce na operację. Po drugie, dziewczyna będzie musiała zmienić szkołę. A jak ona przeżyje, gdy wszyscy wokół wezmą ją za dziwną, grzeczną niemowę, a ona jest wręcz odwrotna? Co zrobi buntowniczka, gdy zabraknie wokół niej przyjaciół, którzy wspierali by ją? Bo bez wsparcia nie da rady. A kto, jak nie jej paczka, będzie ją wspierał. Rodzina? Z tej pozostał jedynie ojciec, który i tak nienawidzi swojej córki. Trzyma ją przy życiu tylko dla tego, że dostaje za nią zasiłek. Mógłby wcale się nie przejmować dziewczyną, ale wtedy najpewniej by ona umarła, a on stracił dodatek pieniężny. Więc to mu się nie opłaca...
Zachęcam Was do zapoznania się z historią Julie; buntowniczki uwięzionej w swojej duszy. Ale z góry uprzedzam; kto nie znosi przekleństw, scen +18, alkoholu i innych używek, niech lepiej opuści to miejsce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz